Uczestnicy eksperymentu byli zapraszani do udziału poprzez ogłoszenie w prasie. W ogłoszeniu napisano, że eksperyment dotyczy badania nad zapamiętywaniem i procesem uczenia się (study of memory and learning). Próba badawcza była różna pod względem wieku, płci i wykształcenia.
W eksperymencie brały udział trzy osoby:
1. podstawiony naukowiec prowadzący dany eksperyment ("badacz")
2. podstawiony aktor odgrywający rolę osoby uczącej się ("uczeń") oraz
3. osoba faktycznie poddana badaniu ("nauczyciel").
Osoba poddana obserwacji miała czytać zestawy słów (np. niebieska-skrzynka, zielona-ławka, czerwona-huśtawka, żółta-łyżka), a "uczeń" miał je zapamiętywać. Następnie "nauczyciel" czytał jedno słowo z przeczytanych par i cztery propozycje słów, z których "uczeń" miał wybrać to, stanowiące parę. Kiedy wskazywał poprawnie "nauczyciel" czytał kolejny zestaw słów z otrzymanej listy. Jeżeli odpowiedź była błędna karał "ucznia", a karą było... rażenie go prądem.
Ochotnik poddany badaniu, czyli "nauczyciel", zajmował miejsce przy urządzeniu posiadającym przyciski z różnym poziomem napięcia prądu, od 15 do 450V. Karanie miało być progresywne, czyli wartość napięcia miała rosnąć z każdym kolejnym wymierzeniem kary. Karanie zaczynało się od napięcia 15V, a karą maksymalną było rażenie "ucznia" prądem o napięciu 450V. Przepływ prądu przemiennego o wartości powyżej 50 mA zaczyna powodować nieodwracalne uszkodzenia w organizmie ludzkim, dlatego też "bezpieczna" wartość napięcia to 50 V. Studenci psychologii zakładali, że do końca skali dojdzie najwyżej 1% ochotników, zawodowi psychiatrzy i psychologowie spodziewali się, że będzie to 1 ‰, gdyż szacuje się, że tyle wynosi odsetek tzw. dewiantów w społeczeństwie, czerpiących przyjemność z zadawania bólu innym osobom.
W rzeczywistości "uczniowie" nie otrzymywali żadnego wstrząsu elektrycznego. Byli to aktorzy, którzy wyłącznie udawali. By ich gra była wiarygodna, na widoku "nauczycieli", przywiązywano ich ręce do fotela i przypinano im elektryczne zaciski. Przed rozpoczęciem eksperymentu "nauczyciele" sami byli poddawani rażeniu prądem o niskim napięciu (45V). Dzięki temu wiedzieli, jak nieprzyjemne jest nawet lekkie nim podrażnienie. Gdy razili "ucznia" prądem o napięciu do 90V, on wyłącznie lekko syczał i jęczał. W miarę zwiększania się napięcia aktor coraz wyraźniej i głośniej syczał, jęczał, krzyczał, a następnie - przy napięciu 150V - prosił o przerwanie eksperymentu wskazując na problemy z sercem. W miarę dalszego zwiększania napięcia prądu "uczeń" krzyczał i błagał o wypuszczenie go z tego miejsca, a po przekroczeniu 330V przestawał krzyczeć i w sali zaczynała panować złowroga cisza.
Osoby poddane eksperymentowi - "nauczyciele" - nie byli w żaden sposób zmuszani do rażenia prądem "uczniów". Aplikowanie prądu było wyłącznie elementem programu danego eksperymentu, który był przez nich realizowany. Milgram zakładał, że wiele osób słysząc ból ze strony innego człowieka, słysząc jego prośby, a nawet błagania o przerwanie eksperymentu, nie będzie chciało zadawać jej bólu i w pewnym momencie będą chciały przerwać i zrezygnować z uczestniczenia w badaniu. Wszyscy byli informowani przed rozpoczęciem eksperymentu, że wynagrodzenie jest za samo wzięcie w nim udziału, a nie za jego ukończenie. Już w ogłoszeniu rekrutującym (patrz zdjęcie obok) poinformowano, że wynagrodzenie zostanie wypłacone od razu po przyjściu do laboratorium i tak faktycznie było. Nie uzależniano możliwości zarobku od zrealizowania pełnego badania, czyli nie wywierano presji finansowej. Uczestnicy mieli możliwość zrezygnowania, mieli wolną wolę w podjęciu decyzji o rażeniu prądem innej osoby i łatwość zakończenia wymierzania jej bolesnej kary.
Jednakże chcąc zbadać skłonność do zadawania bólu, Milgram przyjął określoną procedurę postępowania "badacza". Jego rola w eksperymencie była kluczowa. Posiadał wszystkie atrybuty naukowca: ubrany był w biały kitel, posługiwał się określonym językiem, posiadał formularze i "jakieś" dokumenty. Milgram chciał zbadać, czy jego autorytet wywrze na uczestników wpływ na tyle duży, by bez żadnego zmuszania, z "własnej woli", zadali innej osobie ból, a nawet zagrozili jej życiu. Gdy uczestnik zgłaszał chęć rezygnacji "badacz" miał wypowiadać następujące zdania: proszę kontynuować; eksperyment wymaga, aby to kontynuować; proszę kontynuować, to jest absolutnie konieczne; nie masz innego wyboru, musisz kontynuować. Zdania te były wypowiadane pojedynczo. Jeżeli jedno nie przyniosło efektu "badacz" wypowiadał kolejne. Gdy "nauczyciel" pytał, czy "uczniowi" może stać się krzywda, "badacz" odpowiadał: wstrząsy mogą być bolesne, ale nie powodują uszkodzenia tkanek. Kiedy "nauczyciel" podkreślał, że "uczeń" nie chce kontynuować, "badacz" miał wypowiedzieć zdanie: czy to się uczniowi podoba czy nie, musisz kontynuować, aż on powtórzy poprawnie wszystkie pary słów.
Opracował Tomasz Krawczyk na podstawie:
S.Milgram "Behavioral Study of obedience", The Journal of Abnormal and Social Psychology, 67(4), 371-378, 1963
UK Essays "The Obedience To Authority Psychology Essay", 01.01.1970
UK Essays "Theories of Authority: Milgram and Zimbardo's Experiments", 23.09.2019
UK Essays "Psychological Studies on Conformity and Obedience", 08.02.2020
S.Milgram "The Perils of Obedience", Harper's, 247:1483 (1973:Dec.) p.62