Melvin J.Lerner
W 1966 roku profesor Melvin J. Lerner przeprowadził eksperyment zatytułowany "Reakcja obserwatora na niewinną ofiarę: współczucie czy odrzucenie?". Próbę badawczą stanowiło 75 osób. Zapisały się one na udział w eksperymencie, w który miano badać rzekomo postrzeganie sygnałów emocjonalnych człowieka. Faktycznie obserwowano w nim jednak ich nastawienie do osoby rażonej prądem.
Na początku badania uczestników podzielono na 6 osobnych grup. Eksperyment zrealizowano osobno dla każdej z nich. Uczestnicy wchodzili do pokoju oddzielonego od drugiego lustrem weneckim. Widoczny przez nie w drugim pokoju był stół z dwoma przysuniętymi do niego krzesłami oraz sprzęt wstrząsowy z przewodami elektrodowymi. Z grona osób badanych naukowiec wybierał jedną osobę i prosił, by przeszła z nim do tego drugiego pokoju. Za każdym razem wybierany był pomocnik naukowców - aktor odgrywający później rolę osoby rażonej prądem - lecz pozostali uczestnicy o tym nie wiedzieli. Taka procedura gwarantowała utożsamianie się wszystkich uczestników z "ofiarą", jako osobą "jedną z nas".
Z pokoju obserwacji widać było, jak badacz wprowadza wybraną osobę do pokoju obok, sadza na jednym z krzeseł i podłącza do niej aparaturę elektrowstrząsową. Poinformowano, że osoba ta będzie uczyła się zestawów słów czytanych przez naukowca, a gdy ich nie powtórzy ten będzie aplikował jej dawkę prądu. Zadaniem, jakie mieli realizować uczestnicy eksperymentu była ocena sygnałów odczuwania stresu przez "ucznia". Osoba ta próbowała nauczyć się par bezsensownych zbitek słów, a podczas pomyłek otrzymywała bolesne wstrząsy elektryczne. Reagowała na nie zarówno okrzykami, jak i wyrazami bólu i cierpienia. Oczywiście ofiara nie była rażona prądem, lecz jedynie dawała wiarygodny występ. Po zakończeniu sesji "nauki" uczestnicy badania wypełniali kwestionariusz oceny wrażenia, jakie robiła ofiara elektrowstrząsów.
Na potrzeby rozszerzenia zakresu spojrzenia na postawę osób badanych, każdej grupie przedstawiono lekko inne wprowadzenie:
pierwszej powiedziano, że jest to ostatnia sesja i więcej już nie będą oglądać sesji "nauki", czyli cierpienie "ofiary" za chwilę się skończy,
drugiej powiedziano, że to sesja środkowa i będą następne, czyli będą jeszcze oglądać cierpienie ofiary,
dwóm kolejnym grupom powiedziano, że będą następne sesje, lecz oni będą mieli możliwość wyboru w nich siły rażenia "ucznia", czyli będą mieli możliwość przerwania jej cierpienia,
piątej grupie powiedziano, że będą oglądać kilka sesji oraz że "uczeń" brał już kiedyś udział w takim badaniu, był już rażony prądem i pobiera za to wynagrodzenie,
w szóstej grupie natomiast zainscenizowano następującą sytuację: gdy "ofiara" dowiedziała się jaką rolę ma odegrać w eksperymencie zaprotestowała, mówiąc, że nie weźmie w nim udziału. Badacz namawiał ją, aby kontynuowała ze względu na pozostałych uczestników, którzy nie uzyskają zaliczenia udziału w eksperymencie, jeżeli ona odmówi wykonania przydzielonego jej zadania. Po kilku chwilach perswazji ofiara godziła się na udział, przyjmując rolę "męczennika", robiącego przysługę dla pozostałych osób.
Po obejrzeniu sesji "nauki" badani wypełniali szereg ankiet w celu opisania wrażenia, jakie robiła osoba, odgrywająca rolę ofiary. Oceniali jej osobę w trzech aspektach:
1. | cech postawy (sympatyczny-niesympatyczny, dojrzały-niedojrzały), |
2. | wartości społecznej, czyli posiadania cech zapewniających dobrą relację z innymi ludźmi (np. Jak ludzie reagowaliby na tę osobę po zapoznaniu się z nią? (chcieliby poznać bliżej = 6, nie chcieliby poznać się bliżej = 1), |
3. | podobieństwa, czyli posiadania cech podobnych do moich (np. poczucie humoru, poczucie sprawiedliwości, pewność-niepewność, skłonność do egoizmu, altruizmu, itp.). |
WYNIKI: Opinie i komentarze uczestników były w przeważającej mierze jednoznaczne i wyraźne, pozytywne lub negatywne. Nie było opinii niejednoznacznych, ambiwalentnych.
| Opinie najbardziej przychylne dla osoby rażonej prądem wyrazili członkowie grupy mający wpływ na siłę rażenia jej w kolejnej sesji. Czyli uczestnicy mogący wpłynąć na los "ofiary", mogący jej pomóc, oceniali ją najbardziej dla niej przyjaźnie i korzystnie. |
| Oceny mniej przychylne ofierze wyraziły osoby nie mające wpływu na jej los, a tylko biernie przyglądające się jej cierpieniu. Ich negatywne oceny ukazały trudność, jaką mieli z poradzeniem sobie z widokiem niewinnego człowieka cierpiącego bez jakiejkolwiek przyczyny. |
| Najbardziej negatywną ocenę osoby rażonej prądem wyrazili członkowie grupy szóstej, w której ofiara świadomie zgodziła się na tę bolesną rolę, kierując się dobrem wszystkich uczestników. Osoby te uznały rażenie jej prądem za uzasadnione (tłumacząc swoją opinię uzyskiwaniem przez nią słabych wyników). |
Zaskakującym wynikiem niniejszego eksperymentu jest najwyższa siła odrzucenia ofiary przez grupę nr 6, gdzie ofiara działała z pobudek altruistycznych, poddała się bolesnej roli w interesie wszystkich uczestników, co powinno wzbudzić u nich szacunek, uznanie, a nawet wdzięczność. Jednak spośród wszystkich grup, to właśnie oni ocenili osobę ofiary najbardziej negatywnie. Dlaczego? Profesor Lerner wyraził w podsumowaniu wyników niniejszego eksperymentu opinię, że postawa tej grupy szczególnie silnie ukazała potrzebę wiary człowieka w dobry i sprawiedliwy świat. Cierpienie "męczennika", osoby dobrej, pomagającej innym zagraża tej wizji świata bardziej, niż cierpienie ludzi o mniej szlachetnych motywacjach. Dlatego wobec ofiary przyjęli oni podświadomie postawę bardziej negatywną, niż pozostali uczestnicy, by bronić swojej wiary w sprawiedliwy świat.
Gdy człowiek jest skonfrontowany z widokiem człowieka cierpiącego, zmuszony jest poradzić sobie jakoś z tym widokiem. Umysł musi nadać takiej sytuacji jakąś narrację, ponieważ podświadomie nie akceptuje cierpienia "za nic". Albo przyzna, że żyje w świecie niesprawiedliwym, w którym niewinni ludzie mogą cierpieć, albo uzna, że żyje w świecie jednak sprawiedliwym, ponieważ wydarzyło się coś, co tłumaczy dane cierpienie. Wytłumaczeniem cierpienia może być postawa ofiary, która w jakiś sposób sobie na to "zasłużyła" i jest winna swemu cierpieniu. Fakt dewaluacji i złej oceny ofiary w niniejszym eksperymencie ukazuje siłę mechanizmu broniącego podświadomej potrzeby, by świat był sprawiedliwy. Człowiekowi trudno jest zaakceptować fakt, że inna osoba może cierpieć bez przyczyny. Określenie przez człowieka "przyczyny" pozwala mu zaakceptować cierpienie innych ludzi. Innymi słowy, jeżeli ofiara jest "taka", to sama sobie jest winna. Mechanizm przypisywania winy ofierze szczegółowo zbadała profesor University of Massachusetts Ronnie Janoff-Bulman (kolejne eksperymenty).
Opracował Tomasz Krawczyk na podstawie:
M.J.Lerner, C.H.Simmons, 1966 "Observer's Reaction to the 'Innocent Victim': Compassion or Rejection?" Journal of Personality and Social Psychology, 4, v. 2.
M.J.Lerner, D.T.Miller, 1978, "Just world research and the attribution process: Looking back and ahead", Psychological Bulletin, 85(5), 1030-1051
M.J.Lerner, 1980 "The Belief in a Just World", New York: Plenum Press